Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender- Leslye Walton
Tytuł: Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender
Autor: Leslye Walton
Wydawnictwo: Sqn
Gatunek: Fantasy, Młodzieżowa, Young Adult
Ilość
stron: 304
O czym to jest?:
O czym to jest?:
Ava
urodziła się ze skrzydłami. Nikt nie wie co jest tego przyczyną i
nie umie jej pomóc, by życie stało się bardziej normalne. Przez
to dziewczyna jest bardzo odsunięta od społeczeństwa i większość
swego czasu spędza w domu. Historia ta zaczyna się jednak, od tego,
co spotkało jej dziadków oraz rodziców i jak potoczyły się ich
losy. Czy któreś z tych wydarzeń mogło mieć wpływ na to, jaka
Ava się urodziła?
Moje refleksje :
Zanim
przeczytałam książkę, miałam już okazję usłyszenia wielu
pochlebnych opinii na jej temat. Zatem podeszłam do niej z wielkim
entuzjazmem. I choć otrzymałam, zupełnie oś innego niż
oczekiwałam, to w gruncie rzezy jestem zachwycona tą historią.
Pomysł na fabułę
jest niewątpliwie oryginalny. Do tej pory nie spotkałam się z
historią, w której w realnym świecie rodzi się anomalia w postaci
dziewczyny ze skrzydłami. I to, co działo się z Avą później,
również było bardzo interesujące i przede wszystkim wciągające.
Ale tu pojawia się jedna kwestia, która mnie lekko zawiodła.
Pierwsze 90 stron opisuje historię życia jej babki i matki. I tak,
to było istotne dla całej historii, ale początkowo poprzez tytuł
sądziłam, iż książka będzie dotyczyła Avy Lavender. Jednak z
biegiem czasu, poprzez odkrywanie kolejnych historii tej rodziny
doceniłam całą konstrukcję „Osobliwych przypadków”. Poza
tym, każda cześć tej historii pochłonęła mnie bardzo mocno.
Ava sama w sobie
jest dość normalna osoba. Oprócz tego, że z pleców wyrastają
jej dwa wielkie piękne skrzydła, jej charakter można zaliczyć do
raczej typowych dla nastolatek. Ze względu na swoją przypadłość
jest zamknięta w sobie, ma jedną przyjaciółkę i stara się nie
wyróżniać z tłumu. Ogólnie wywiera bardzo pozytywne wrażenie.
Nie denerwuje swoim zachowaniem, nie irytuje. Zatem postać jak
najbardziej na plus.
To, co mnie
zachwyciło, w pierwszym zetknięciu z książką, to okładka. Żadne
zdjęcie nie odda tego, co jest w rzeczywistości. Pióro, wzdłuż
swych konturów, pokryte jest czymś połyskującym ( a nie jest to
brokat), co sprawia świetne wrażenie. Jeśli chodzi o całość to
okładka, zrobiła na mnie wrażenie tym, że nie jest w całości
śliska, a ma w sobie pewne drobinki, których połączenie dało
bardzo ciekawą mieszankę.
Czy książka mi
się podobała? To chyba jasne! Jestem pewna, że wrócę jeszcze
nieraz do tej historii, bo nie dość, że jest bardzo interesująca,
to wywiera masę emocji i sprawia, iż uświadamiamy sobie, co w
naszym życiu powinniśmy doceniać.
Dużo dobrego czytałam o tej książce, ale niestety nie jest to książka dla mnie :(
OdpowiedzUsuń