Cloud nine- Kygo
Tytuł: Cloud nine
Autor: Kygo
Dystrybutor: Sony Music Entertainment
Rok nagrania: 2016
Gatunek: House, Elektroniczna, Electrohouse
Co tu znajdziesz? :
15 autorskich kawałków stworzonych przez nieznanego do czasu szerszej publiczności twórcę. Początki jego kariery to między innymi supportowanie Aviciego czy remiksowanie utworów Coldplay'a czy The Weekend'a. Pod koniec 2014 roku wydał swój najpopularniejszy kawałek czyli "Firestone". Później nastąpiła fala sukcesów na przeróżnych galach muzycznych, a w tym roku artysta wydał swój debiutancki krążek.
Moje refleksje:
Do tej pory kojarzyłam Kygo tylko z utworu "Firestone". I chyba nawet nie znałam wcześniej teledysku do tej piosenki, najczęściej słyszałam ją w radiu podczas dłuższych podróży. Po przesłuchaniu całej płyty okazało się jednak iż znajome są mi również między innymi "Stole the Show" czy "Happy Birthday".
Pierwszy raz płytę włączyłam by mieć tło przy sprzątaniu pokoju. I tym co bardzo mi się tu uwidoczniło to ogromna spójność wszystkich piosenek. I z jednej strony to było plusem a z drugiej minusem. Bo przez cały czas, bez wyraźnego skupiania się, nie wyłapywałam momentu zmiany piosenek. I to po części dobrze, bo widać, iż Kygo postarał się o trzymanie podobnego klimatu wszystkich swoich utworów. Ale czy przez to nie są one tworzone "na jeden kopyt"? Może częściowo tak. Granica pomiędzy tym a spójnością klimatu jest bardzo cienka i czasem ciężko stwierdzić jak wygląda dana sytuacja. Myślę, że w tej kwestii będzie tyle zdań na ten temat, ilu słuchaczy płyty.
Muszę tez wspomnieć o poszczególnych kawałkach. Bardzo nie podobało mi się Intro. Mimo iz podobne do całej reszty, to według mnie jest zwyczajnie nudne i nieciekawe. Z kolei z utworów, których jeszcze nie znałam, najbardziej do gustu przypadło mi "Stay". Bardzo podobał mi się w niej głos wokalistki. Poza tym spodobała mi się również "I'm in love". Za każdym razem, gdy jej słucham, niezależnie od sytuacji i miejsca, bujam się na wszystkie strony. Podobnie mam tez przy innych utworach, ale ten jest jakiś szczególny.
Wielkim plusem tej płyty jest również jej wykonanie. Ja miałam możliwość zetknięcia się nie z typowym plastikowym opakowaniem, ale papierowym. I tu jest widoczna dbałość twórców o szczegóły. Uwypuklone zostały wszystkie niebieskie i czarne elementy tworzące front okładki. Nie dośc że sama ta grafika jest ciekawa, mimo iż bardzo prosta, to i wykonanie, jak się okazuje, nie zawodzi. Zaglądając do środka, nadal pozostajemy w tych samych klimatach kolorystycznych. Mamy tu dwie kieszonki. W jednej standardowo płyta. W drugiej powinna być książeczka, dotycząca twórców tej płyty. I jest, ale w innej formie. Jest to kwadratowy plakat mniej więcej o rozmiarach 35x35. Są tu teksty wszystkich piosenek oraz ich twórcy. Po drugiej stronie na niebieskim tle jest czarna podobizna artysty. Wszystko jest jak najbardziej ze sobą spójne i minimalistyczne. A do tego wygląda to jak najbardziej schludnie i stylowo.
Płyta jak najbardziej mi się podobała. Wiadomo, miała swoje mankamenty, ale w ogólnym rozrachunku prezentuje się bardzo pozytywnie. Rzadko zdarzają się takie płyty, w których podobają mi się wszystkie kawałki. Ta do nich nie należy, jednak z pewnością jest tą, przy której spędziłam miłe chwile.
Ocena: 8/10
Za możliwość przesłuchania serdecznie dziękuję sklepowi empik.com
Komentarze
Prześlij komentarz
Liczę na szczere komentarze :)