Byłam na Warszawskich Targach Książki!- 21 maja



Na ten dzień czekałam dość długo Dlaczego? Nigdy dotąd nie byłam na tak wielkich targach książki jak Warszawskie. Do tej pory chodziła tylko na targi książki używanej organizowane w moim mieście gdzie zawsze było maksymalnie 8 wystawców. Zatem wczorajszy wyjazd był sporą zmianą. :) Oczywiście spodziewałam się tłumów, gdyż widziałam zdjęcia, filmy czy relacje z poprzednich lat, ale nie sądziłam że ludzie mnie tak zaskoczą. Ale o tym później. Zacznijmy od samego początku. 

Razem z dwoma przyjaciółkami wsiadłyśmy do autobusu o 5,40. Dlaczego tak wcześnie? Do Warszawy mamy 3 godziny drogi, a kolejny bus zawiózłby nas dopiero na godzinę 12, a chciałyśmy być na Targach od samego początku. Mimo że droga była męcząca, byłyśmy gotowe na przygodę. A że pod stadionem byłyśmy po 9, ruszyłyśmy na małe śniadanie :) Potem ruszyłyśmy na teren Tragów!

Było to bardzo dobrym pomysłem by wejść tam równo o godzinie 10. Wtedy na terenie stadionu było jeszcze bardzo mało zwiedzających, więc miałyśmy możliwość by wszystko spokojnie obejrzeć, zastanowić się co kupić zanim nadciągnęły tłumy. A były one wielkie! Momentami, tworzyło się tzw. wąskie gardło, w którym poruszaliśmy się w tempie żółwia. Na szczęście taki ścisk nie był ciągły. :) Niestety panowała tam straszna duchota, a w szczególności na poziomie -1 gdzie znajdowało się m.in stanowisko Epikboxa. Żadna z nas nie była w stanie wytrzymać tam więcej niż 10 minut. Poziom wyżej było już znacznie lepiej, ale również w zależności od miejsca, w którym się przebywało. Dlatego cieszę się że ubrałam się "na cebulkę". :) Na szczęście, były też otwarte trybuny, gdzie można było usiąść, odpocząć, porozmawiać. Dodatkowo na samym dole- tam gdzie zwykle jest murawa- ustawiono scenę, gdzie można było np. obejrzeć występy młodych tancerzy czy posłuchać twórczości poszczególnych gimnazjalistów. Obok, były różne atrakcje związane z m.im grami planszowymi, ale tam niestety nie zdążyłam zawitać. 

Tym co uderzyło mnie najbardziej była ogromna różnorodność zwiedzających targi. Nie tylko pod względem płci czy kraju pochodzenia, ale i poprzez stroje, widać było, iż ci ludzie prezentują odmienne charaktery i style bycia. Były nastolatki, które zdawały się być mroczne, spokojne czy bardzo dziewczęce. Jednym słowem- pełna różnorodność! 
Przejdźmy teraz do tego co najważniejsze, a mianowicie, moje zdobycze. Kupiłam 3 książki czyli "Kropki"- Włodka Markowicza, "Niepokój"- Maggie Stiefvater i "Pewnego dnia"- Davida Levitana, a w ramach spotkania blogerów LINK udało mi się wylosować  "W dziczy"- Fiony Wood. 


Odwiedzając stoisko Wydawnictwa Insignis otrzymam ich autorską torbę,a u wydawnictwa SQN, kupiłam świetną niebieską torbę czytelnika. :) 



Gdy zaszłam na stoisko Epikboxa, panował tam wielki tłum, bowiem w tym momencie było spotkanie z booktuberką Mają K. A ja chciałam tylko kupić zakładkę! Cierpliwie poczekałam na swoją kolej do wieszaka z owymi zakładkami i tu lekko się zawiodłam. Nie było Simona z Darów anioła! :( Na szczęście był mój drugi książkowy ulubieniec- Ron! :) 


Tym, z czego jestem najbardziej dumna, jest spotkanie z Włodkiem Markowiczem. To głównie na niego czekałam cały dzień i gdyby nie to spotkanie, to pewnie wróciłabym do domu wcześniej gdyż byłam już bardzo zmęczona. Doczekam jednak godziny 17, a że byłam na stoisku wcześniej, nie musiałam długo czekać w kolejce, która utworzyła się naprawdę ogromna! Czekając kilka minut na swój podpis, poznałam przesympatyczną duszyczkę, którą z tego miejsca serdecznie pozdrawiam. Wiesz że o Tobie mowa ! :) Sam autor był bardzo miły, czego w zasadzie się spodziewałam. Jednak po minucie obcowania z kimś tak na prawdę nie można za wiele stwierdzić. Ogólnie, mam miłe wspomnienia i już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam "Kropki". 



Czy jestem zadowolona z tego wyjazdu? Oczywiście! Mimo że dzień był męczący i nogi bolały mnie niemiłosiernie od nieustannego tuptania w tę i we w tę,to wiążę z tym wyjazdem same miłe wspomnienia. Jak już wspomniałam poznałam przemiłą osóbkę w kolejce na spotkanie z Włodkiem, a także na spotkaniu blogerów zapoznałam się z bardzo sympatyczne dziewczyny które również serdecznie pozdrawiam. Co prawda żałuję że nie mogłam zostać tam dłużej, ale naglił mnie czas, i w innym wypadku nie zdążyłabym na autobus. A wtedy nici z powrotu do domu! ;) Mimo że powrót również był męczący ( w autobusie siedziałam koło matki z dzieckiem, które śpiąc oraz mnie kopało, albo płakało, kiedy mi się udawało zdrzemnąć), to jakoś to zniosłam. Już dziś wiem, że jeśli tylko terminy w przyszłym roku mi na to pozwolą, to na pewno pojawię się na Warszawskich Targach Książki. A mam też w planach pojawić się na Krakowskich Targach, bowiem bardzo przypadły mi do gustu imprezy tego typu.


Komentarze

  1. Hej zostałaś nominowa do Libster Blog Award :) Mam nadzieję, że odpowiesz na nominację, zapraszam :D
    http://nerdprostozksiazki.blogspot.com/2016/05/libster-blog-award-4.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta niebieska torba jest wspaniała! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale masz dużo wspomnień i pamiątek z Targów. :) Super, że nie żałujesz tej przygody. :) Pozostaje mi życzyć samych przyjemności z lektur, które udało Ci się zdobyć. :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, tłumy opanowały Warszawskie Targi Książki, ale możliwość spotkania ulubionego autora jest bezcenna. Ja swoją relację opublikuję jutro :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkie ciekawe eventy są tak daleko mnie... ja z chęcią spotkałabym się z Chodakowską, bo wiem, że również tam zagościła, jak i z Magdaleną Kordel :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję zdobyczy! :)
    Pozdrawiam serdecznie! ;)
    http://ravenstarkbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że udał Ci się wyjazd na Targi :) Ja czekam znowu na Krakowskie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Liczę na szczere komentarze :)