Opowieści z Akademii Nocnych Łowców - Cassandra Clare, Sarah Rees Brennan, Maureen Johnson, Robin Wasserman
Tytuł: Opowieści z Akademii Nocnych Łowców
Autor: Cassandra Clare, Sarah Rees Brennan, Maureen Johnson, Robin Wasserman
Wydawnictwo: MAG
Gatunek: Fantasy, Młodzieżowa
Ilość stron: 656
O czym to jest?:
Simon Lewis był człowiekiem i wampirem, a teraz staje się Nocnym Łowcą. Jednak wydarzenia „Miasta Niebiańskiego Ognia” odarły go ze wspomnień i Simon nie bardzo wie, kim jest. Wie, że przyjaźnił się z Clary i że przekonał skończoną boginię Isabelle Lightwood, żeby się z nim spotykała… ale nie ma pojęcia, w jaki sposób. Kiedy zatem Akademia Nocnych Łowców ponownie otwiera swoje podwoje, Simon rzuca się w nowy świat polowania na demony, zdecydowany odnaleźć siebie, odnowić dawne związki i stać się prawdziwym Nocnym Łowcą. Jednak wkrótce zdaje sobie sprawę, że w Akademii nic nie jest proste i oczywiste… (www.mag.com.pl)
Tajemnicą nie jest, iż świat nocnych łowców, i każdy mój powrót do niego jest dla mnie ogromną radością i powodem do wielu refleksji i wspomnień. I takim oto sposobem nie mogłam wprost powstrzymać się przed rozpoczęciem czytania owych opowiadań. Jak się okazało, moje oczekiwania nie były równe temu co się znalazło w środku.
Początkowo, widząc książkę w zapowiedziach, sądziłam iż jest to dzieło jedynie Cassandry Clare. Jakoś całkowicie umknęło mi to, że napisała ona to we współpracy z trójką innych autorów. I to mnie troszkę powstrzymało.Pamiętacie jak było z "Kronikami Bane'a"? Niby książka okej, ale mi osobiście brakowało klimatu który czułam przy czytaniu "Darów anioła" czy "Diabelskich maszyn". Obawiałam się zatem, iż w tym przypadku będzie podobnie, i całość będzie kojarzyć mi się tylko z wielkim zawodem. Jak się jednak okazało, w tym przypadku było zupełnie inaczej. I pomimo tego, że książkę czytałam już w typowo letnim okresie, kiedy zaczynałam nową pracę i miałam na głowie sporo innych spraw, każdego dnia znalazłam chwilkę by wrócić do tego magicznego świata. Styl, oczywiście różnił się od tego który już tak dobrze znałam, ale znacząco do niego nawiązywał. Wiadomo, iż inny autor nie jest w stanie odtworzyć pierwowzoru, ale przyznać muszę, iż panie współpracujące z Clare, postarały się, by fragmenty przez nie stworzone nie wyróżniały się bardzo z całości.
Fabuła bardzo przypadła mi do gustu samą tematyką. Jako że to właśnie Simon jest moją ulubioną postacią z całej twórczości Clare, możecie rozumieć, iż byłam bardzo uradowana, iż spora część książki skupia się wokół niego. Podobało mi się to jak została pokazana jego przygoda w Akademii. A już całkiem ciekawie i zabawnie robi się kiedy chłopak wraz ze swoim nowym przyjacielem przeżywają kolejne przygody. To naprawdę wciąga! Poza tym, w każdym kolejnym opowiadaniu przemykają nam znane już postaci z twórczości Cassandry. Czy to nie wspaniałe?
Jeśli chodzi o okładkę, niestety nie spełnia ona moich wymagań estetycznych. Okej, nawiązuje do całej serii i w zasadzie komponuje się stylem z pozostałymi tomami autorstwa Clare, ale ciągle mi tu czegoś brakuje. Mam wrażenie że jest zrobiona na szybko, podobnie jak te polskie okładki "Darów anioła". Z kolei na plus wpływa "sposób sklejenia" książki. Mam tu na myśli fakt, iż przy czytaniu kartki nie odpadają, pomimo faktu że jest ich całkiem sporo, a także nie powstaje brzydkie zagięcie na grzbiecie. Niewiele razy zdarza się to w przypadku książek w miękkiej oprawie, a także o tak pokaźnej ilości stron.
Książkę warto przeczytać. Szczególnie powinni zrobić to tak zagorzali fani jak ja. :) Osoby, które tęsknią za Isabelle i Simonem, znajdą tu ukojenie. A poza tym po jakimś czasie wszystko faktycznie wciąga.
Ocena: 8/10Początkowo, widząc książkę w zapowiedziach, sądziłam iż jest to dzieło jedynie Cassandry Clare. Jakoś całkowicie umknęło mi to, że napisała ona to we współpracy z trójką innych autorów. I to mnie troszkę powstrzymało.Pamiętacie jak było z "Kronikami Bane'a"? Niby książka okej, ale mi osobiście brakowało klimatu który czułam przy czytaniu "Darów anioła" czy "Diabelskich maszyn". Obawiałam się zatem, iż w tym przypadku będzie podobnie, i całość będzie kojarzyć mi się tylko z wielkim zawodem. Jak się jednak okazało, w tym przypadku było zupełnie inaczej. I pomimo tego, że książkę czytałam już w typowo letnim okresie, kiedy zaczynałam nową pracę i miałam na głowie sporo innych spraw, każdego dnia znalazłam chwilkę by wrócić do tego magicznego świata. Styl, oczywiście różnił się od tego który już tak dobrze znałam, ale znacząco do niego nawiązywał. Wiadomo, iż inny autor nie jest w stanie odtworzyć pierwowzoru, ale przyznać muszę, iż panie współpracujące z Clare, postarały się, by fragmenty przez nie stworzone nie wyróżniały się bardzo z całości.
Fabuła bardzo przypadła mi do gustu samą tematyką. Jako że to właśnie Simon jest moją ulubioną postacią z całej twórczości Clare, możecie rozumieć, iż byłam bardzo uradowana, iż spora część książki skupia się wokół niego. Podobało mi się to jak została pokazana jego przygoda w Akademii. A już całkiem ciekawie i zabawnie robi się kiedy chłopak wraz ze swoim nowym przyjacielem przeżywają kolejne przygody. To naprawdę wciąga! Poza tym, w każdym kolejnym opowiadaniu przemykają nam znane już postaci z twórczości Cassandry. Czy to nie wspaniałe?
Jeśli chodzi o okładkę, niestety nie spełnia ona moich wymagań estetycznych. Okej, nawiązuje do całej serii i w zasadzie komponuje się stylem z pozostałymi tomami autorstwa Clare, ale ciągle mi tu czegoś brakuje. Mam wrażenie że jest zrobiona na szybko, podobnie jak te polskie okładki "Darów anioła". Z kolei na plus wpływa "sposób sklejenia" książki. Mam tu na myśli fakt, iż przy czytaniu kartki nie odpadają, pomimo faktu że jest ich całkiem sporo, a także nie powstaje brzydkie zagięcie na grzbiecie. Niewiele razy zdarza się to w przypadku książek w miękkiej oprawie, a także o tak pokaźnej ilości stron.
Książkę warto przeczytać. Szczególnie powinni zrobić to tak zagorzali fani jak ja. :) Osoby, które tęsknią za Isabelle i Simonem, znajdą tu ukojenie. A poza tym po jakimś czasie wszystko faktycznie wciąga.
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu MAG
Dla Simona wszystko, tylko żeby jeszcze był na to czas... ale przeczytam! Widzę, że warto!
OdpowiedzUsuńNa chwilę dzisiejszą nie mam ochoty na tę pozycję (mimo że fanką Clare jestem zagorzałą), bo niezbyt lubię opowiadania.
OdpowiedzUsuń