Clovis LaFay. Tajemnica Scotland Yardu- Anna Lange
Tytuł: Clovis LaFay. Tajemnica Scotland Yardu
Autor: Anna Lange
Wydawnictwo: SQN
Gatunek: Fantasy, Młodzieżowa
Ilość stron: 448
O czym to jest?:
Clovis LaFay ma kłopoty rodzinne. Nieżyjący już ojciec miał reputację czarnego maga, znacznie starszy przyrodni brat jest wrogo nastawiony, a dzieci tego ostatniego… No cóż, na pewne zaburzenia nie ma jeszcze nazw – jest rok 1873 – co nie znaczy, że nie istnieją te zjawiska. John Dobson, dawny przyjaciel Clovisa i nadinspektor świeżo utworzonej jednostki wydziału detektywistycznego londyńskiej policji metropolitalnej również ma liczne problemy. Z pieniędzmi nie jest najlepiej, z prowincji przyjechała młodsza siostra, podwładni krzywo patrzą na zwierzchnictwo młodego eksporucznika artylerii, a najgorsze, że w Londynie drastycznie brakuje egzorcystów! Alicja Dobson waha się: zamążpójście czy pielęgniarstwo? Sęk w tym, że konkurenci się nie tłoczą, a zajęcia z magii leczenia na kursie pielęgniarskim okazały się nie całkiem tym, na co miała nadzieję. Clovis LaFay chętnie służy pomocą w tym drugim problemie, a kto wie, może i w pierwszym? Chociaż czegoś się jakby boi… (lubimyczytac.pl)
Czułam pewną presję związaną z przeczytaniem tej książki. Zewsząd atakowana byłam filmikami czy postami z recenzjami zachwalającymi książkę w większym lub mniejszym stopniu. Dlatego też poprosiłam o egzemplarz do recenzji. Fascynowała mnie bowiem taka historia, gdyż lubię klimaty kryminalne oraz wielkie tajemnice.
Niestety już od samego początku, czytanie książki było problematyczne. Cały natłok zdarzeń i mnogość bohaterów sprawiały, iż przyswajanie książki było troszkę problematyczne. Oczywiście nie było tu tak ogromnego natłoku jak mogłoby się zdawać, jednak przez styl autorki i to jak prowadziła cały wstęp, wydawało się iż mamy tu o wiele więcej elementów niż jesteśmy w stanie ogarnąć. Dlatego też, czytając, trzeba było się ogromnie skupić i wytężyć umysł by nic nie umknęło, zatem nie można mówić tu o wielkim relaksie podczas czytania.
Jednak sam pomysł na fabułę był interesujący. Już od samego początku byłam ogromnie zainteresowana wszystkim co związane z Podwydziałem Spraw Magicznych i Clovisem, Wszystko to zostało skonstruowane w taki sposób, że z każdą kolejną stroną staje się coraz bardziej ciekawe dla czytelnika. I gdyby nie wcześniej wspomniane trudności techniczne związane z czytaniem, byłabym bardziej usatysfakcjonowana wszystkim tym co poznałam dzięki "Aktom Scotland Yardu".
Niewątpliwie całość mnie wciągała, jednak po pół godzinie czytania musiałam robić sobie przerwę, gdyż czułam się zbyt zmęczona i przytłoczona czytaniem. Z pewnością znacie to uczucie ciężaru wewnętrznego, który towarzyszy przy czytaniu takich właśnie książek. Nie jest to w ogóle przyjemne i z pewnością odrzuca od książki. Z pewnością gdyby nie był to egzemplarz do recenzji, a fabuła nie interesowałaby mnie tak mocno, porzuciłabym czytanie po jakichś 2-3 rozdziałach.
Clovis, to z kolei bardzo intrygujący bohater, który zainteresował mnie swoją osobą od samego początku. Podobało mi się to, że nie wszystko było oczywiste i sprawiało wrażenie tajemniczości. Dodatkowo interesuje się on czarną magią, nekromancją, więc jego wyjątkowość rośnie. Z kolei John Dobson, czyli nadinspektor policji nie stał się dla mnie kimś wyjątkowym. Nie wyróżniał się niczym specjalnym i był kimś kto po prostu przemknął mi przez tę historię tak jakby go nie było. Wiadomo, że jego czyny mają tu znaczące oddziaływanie, ale chodzi mi tu o jego osobowość.
Jak widać nie stałam się wielką fanką książki. Oczywiście autorka miała interesującą koncepcję, ale troszkę padła tu strona techniczna, a przynajmniej w moim odczuciu. Dlatego też, raczej do niej nie wrócę, ale mam nadzieję że są osoby, którym spodoba się ona bardziej niż mi.
Ocena: 5/10Niestety już od samego początku, czytanie książki było problematyczne. Cały natłok zdarzeń i mnogość bohaterów sprawiały, iż przyswajanie książki było troszkę problematyczne. Oczywiście nie było tu tak ogromnego natłoku jak mogłoby się zdawać, jednak przez styl autorki i to jak prowadziła cały wstęp, wydawało się iż mamy tu o wiele więcej elementów niż jesteśmy w stanie ogarnąć. Dlatego też, czytając, trzeba było się ogromnie skupić i wytężyć umysł by nic nie umknęło, zatem nie można mówić tu o wielkim relaksie podczas czytania.
Jednak sam pomysł na fabułę był interesujący. Już od samego początku byłam ogromnie zainteresowana wszystkim co związane z Podwydziałem Spraw Magicznych i Clovisem, Wszystko to zostało skonstruowane w taki sposób, że z każdą kolejną stroną staje się coraz bardziej ciekawe dla czytelnika. I gdyby nie wcześniej wspomniane trudności techniczne związane z czytaniem, byłabym bardziej usatysfakcjonowana wszystkim tym co poznałam dzięki "Aktom Scotland Yardu".
Niewątpliwie całość mnie wciągała, jednak po pół godzinie czytania musiałam robić sobie przerwę, gdyż czułam się zbyt zmęczona i przytłoczona czytaniem. Z pewnością znacie to uczucie ciężaru wewnętrznego, który towarzyszy przy czytaniu takich właśnie książek. Nie jest to w ogóle przyjemne i z pewnością odrzuca od książki. Z pewnością gdyby nie był to egzemplarz do recenzji, a fabuła nie interesowałaby mnie tak mocno, porzuciłabym czytanie po jakichś 2-3 rozdziałach.
Clovis, to z kolei bardzo intrygujący bohater, który zainteresował mnie swoją osobą od samego początku. Podobało mi się to, że nie wszystko było oczywiste i sprawiało wrażenie tajemniczości. Dodatkowo interesuje się on czarną magią, nekromancją, więc jego wyjątkowość rośnie. Z kolei John Dobson, czyli nadinspektor policji nie stał się dla mnie kimś wyjątkowym. Nie wyróżniał się niczym specjalnym i był kimś kto po prostu przemknął mi przez tę historię tak jakby go nie było. Wiadomo, że jego czyny mają tu znaczące oddziaływanie, ale chodzi mi tu o jego osobowość.
Jak widać nie stałam się wielką fanką książki. Oczywiście autorka miała interesującą koncepcję, ale troszkę padła tu strona techniczna, a przynajmniej w moim odczuciu. Dlatego też, raczej do niej nie wrócę, ale mam nadzieję że są osoby, którym spodoba się ona bardziej niż mi.
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuje wydawnictwu Sqn
Lubię książki z dużą ilością bohaterów :D Czasami jest to problematyczne, bo trudno się połapać co, gdzie i jak, ale to mi nie przeszkadza. Chętnie sięgnę po "Clovis laFay..." i mam nadzieję, że nie zostanę przytłoczona ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
houseofreaders.blogspot.com
Dobrze, że ksiązka wypada przeciętnie, bo jakoś mało mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuń